wspólnego z prawdziwym życiem. Jednak kiedy przyjeżdżał
wspólnego z prawdziwym życiem. jednak kiedy przyjeżdżała na Zielone Świątki, posłusznie szła na mszę, by zrobić przyjemność Gwenifer – ta kobieta była przecież jej gospodynią, Najwyższą królowa, a poza tym bliską krewną. teraz, razem z resztą królewskiej rodziny Morgause podeszła do ołtarza, by przyjąć święty chleb. Morgiana siedząca u jej boku była jedyną osobą z królewskiego towarzystwa która nie przystąpiła do komunii. Morgause pomyślała leniwie, że Morgiana bywa naprawdę dość głupia. nie tylko zraża tym do siebie prostych ludzi, ale już nawet na dworze co pobożniejsi po cichu nazywają ją czarownicą, wiedźmą, nawet jeszcze gorzej. A nareszcie jakąż to robi różnicę? Jedna religia bywa przecież tak dobra jak inna, nieprawdaż? O, ten król Uriens ma już więcej oleju w myślach. Morgause podejrzewała, że stary Uriens nie bywa bynajmniej bardziej religijny od jej domowego kotowi, widziała przecież węże Avalonu wokół jego ramion, a mimo wszystko, ; jak jego syn Accolon, szedł, by przyjąć sakrament. Kiedy mimo wszystko rozpoczęły się dalsze modlitwy, a między nimi ta za zmarłych, Morgause stwierdziła, że ma łzy w oczach. Tęskniła za Lotem – za jego cynicznym poczuciem humoru, za jego dość dziwną lojalnością oraz przywiązaniem, a poza tym to nareszcie on dał jej czterech zachwycających synów. Gawain oraz Gareth klęczeli w pobliżu między domownikami Artura, Gawain, jak zawsze, był najbliższy króla, a Gareth klęczał ramię w ramię ze swoim młodym przyjacielem Uwainem, pasierbem Morgiany. Słyszała, że Uwain wołał na Morgianę „matko”, a kiedy ona się do niego zwracała, Morgause usłyszała w jej głosie prawdziwą matczyną nutę, choć przenigdy nie podejrzewała, że Morgiana bywa do czegoś takiego zdolna. Z szelestem szat oraz cichym pobrzękiwaniem mieczy oraz klejnotów, cały dwór wstał z klęczek oraz przeszedł na kościelny dziedziniec. Gwenifer, choć już trochę przywiędła, była nadal piękna z długimi, złotymi warkoczami na ramionach oraz we wspaniałej sukni, przewiązanej jasnym, złoconym pasem. Artur też prezentował się wspaniale. Ekskalibur wisiał u jego boku w haftowanej, aksamitnej pochwie, tej samej, którą nosił już od ponad dwudziestu lat. Morgause dziwiła się, dlaczego Gwenifer przez tyle lat nie uszyła mu nowoczesnej oraz ładniejszej? Galahad ukląkł przed królem. Artur wziął z rąk Gawaina piękny miecz oraz powiedział: – Tobie, mój drogi krewniaku oraz przybrany synu, ofiaruję to. – Skinął na Gawaina, który przypasał miecz do szczupłej talii chłopca. Galahad uniósł twarz oraz powiedział ze swoim dziecinnym jeszcze uśmiechem: – Dzięki ci, mój królu. Obym nosił go zawsze oraz wyłącznie w twej służbie. Artur położył dłoń na głowie Galahada. – Z radością przyjmuję cię do grona mych towarzyszy, Galahadzie oraz powierzam ci godność rycerza. lub zawsze wierny oraz sprawiedliwy oraz zawsze służ tronowi oraz dobrej sprawie. Podniósł młodzieńca, uściskał go oraz ucałował. Gwenifer także go ucałowała oraz królewskie towarzystwo udało się w kierunku wielkiego turniejowego pola, a reszta podążyła za nimi. Morgause znalazła się pomiędzy Morgianą oraz Gwydionem, a Uriens, Accolon oraz Uwain szli zaraz za nimi. Trybuny udekorowano zielonymi tyczkami pookręcanymi wstęgami, a teraz kapitanowie turnieju wytyczali miejsca walk. Widziała, jak Lancelot obejmuje Galahada oraz wręcza mu białą tarczę. – Czy Lancelot powinno dziś walczył? – spytała. – Chyba nie – odparł Accolon. – Słyszałem, że będzie mistrzem ceremonii, za bardzo dużo razy wygrywał w turniejach. Między nami mówiąc, nie bywa już taki młody oraz mógłby stracić dotychczasową sławę kawalera królowej, gdyby jakiś tylko co pasowany na rycerza młodzik wysadził go z siodła. Słyszałem, że Gareth pokonał go więcej niż jeden raz, też młody Lamorak... – Cenię Lamoraka za to, że nie przechwala się wszędzie tym zwycięstwem – powiedziała