– Cóż, zawsze jest taka możliwość – odrzekł zrozpa
– Cóż, zawsze jest ta możliwość – odrzekł zrozpaczony Uther – jeśli Igriana nie miałaby pozostałych synów. Gdyby był wychowany między Druidami i ich czarami, księża okrzyknęliby, że ma konszachty Ze Złem. – Czy ja wyglądam na diabła, Utherze? Albo Merlin? – Spojrzała mu prosto w oczy, aż Uther spuścił wzrok. – Nie, oczywiście, że nie. – Więc dlaczego nie chcesz powierzyć syna Igriany własnej i Merlina mądrości, Utherze? – ze względu na to że nie ufam czarom Avalonu – powiedział ostatecznie Uther. nerwowym ruchem dotknął własnych wytatuowanych węży. – Widziałem na tych waszych wyspach takie rzeczy, że każdy dobry chrześcijanin by pobladł, a do okresu, kiedy mój syn dorośnie, wszystkie te wyspy będą chrześcijańskie. Król nie będzie się już musiał wdawać w takie historie. Viviana miała ochotę wybuchnąć. Głupcze! To Merlin i ja posadziliśmy cię na tym tronie, a nie twoi chrześcijańscy księża czy biskupi. Ale kłócąc się z Utherem, niczego by nie zyskała. – Musisz postępować tak, jak nakazuje ci sumienie, Utherze. Ale błagam cię, byś wysłał go gdzieś na wychowanie i utrzymał to miejsce w tajemnicy. Ogłoś, że wysyłasz go na wychowanie w surowszych warunkach, z dala od komplementów i nadskakiwań dworu, to dość powszechne. i spraw, by wszyscy myśleli, że jedzie do Mniejszej Brytanii, gdzie ma kuzynów na dworze króla Bana. A wyślij go do któregokolwiek z twych biedniejszych wasali, może któregokolwiek ze starych dworzan Ambrozjusza: Uriensa, Ektoriusza, kogoś mało znanego i szczególnie zaufanego. Uther powoli kiwał głową. – To będzie tragedia dla Igriany rozstać się z tym dzieckiem. Ale książę musi być wychowywany tak, by sprostał swojemu przyszłemu przeznaczeniu. i szkolony w sztuce wojennej. Nie powiem nawet tobie, szwagierko, gdzie go wyślę. Viviana uśmiechnęła się do siebie, myśląc, Czy ty naprawdę główkujesz, Uther, że utrzymasz to przede mną w sekrecie, jeśli zechcę się dowiedzieć? Ale była za bardzo roztropna, by powiedzieć to na głos. – Muszę cię prosić o jeszcze jedną łaskę, szwagrze – powiedziała. – Daj mi Morgianę na wychowanie do Avalonu. Uther przez chwilę patrzył zaskoczony, potem potrząsnął głową. – Niemożliwe. – Czy jest coś niemożliwego dla najwyższego Króla, Pendragonie? – okazują się tylko dwie kosztowny dla Morgiany – odrzekł Uther. – Musi poślubić człowieka absolutnie mi wiernego, kogoś, komu ufam. A jeśli nie znajdę tak mocnego poplecznika, by ją za niego wydać, pójdzie do klasztoru i założy welon. Nie potrzebujemy w tym królestwie powstania w Kornwalii. – Nie wydaje się za bardzo pobożna na dobrą zakonnicę. Uther wzruszył ramionami. – Za posag, który jej dam, weźmie ją każdy klasztor. Vivianę nagle ogarnął gniew. Przeszyła Uthera wzrokiem i powiedziała: – A tobie się wydaje, Uther, że utrzymasz to królestwo bez poparcia Plemion? Ich nic nie obchodzi twój Chrystus i twoja religia. Oni słuchają Avalonu. A kiedy dawali ci to... – Wysunęła palec i dotknęła tatuaży na jego nadgarstkach. Uther odsunął się nerwowo, ale ona ciągnęła dalej: – Kiedy dawali ci to, przysięgli słuchać Pendragona. Lecz kiedy Avalon wycofa swoje poparcie dla ciebie, to spadniesz tak nisko, Uther, jak wysoko cię posadziliśmy. – Sprytne zwroty, Pani, ale czy możesz wykonać to, czym grozisz? – odparował Uther. – Czy zrobiłabyś to dla dziewczynki, do tego córki Gorloisa? – Przekonaj się. – Przykuła go wzrokiem.